PIASECZNO Kilka dni temu dwóch członków Grupy Historyczno – Edukacyjnej „Szare Szeregi” z Jazgarzewa zostało odznaczonych medalami Pro Patria!
Grupa Historyczno-Edukacyjna „Szare Szeregi” organizuje m.in. inscenizacje historyczne oraz rekonstruuje sprzęt wojskowy z okresu I i II wojny światowej. 6 grudnia w Katedrze Wojska Polskiego odbyła się msza święta Komitetu Opieki Nad Grobami Batalionów „Zośka” i „Parasol” z udziałem kombatantów i zaproszonych gości. Po mszy nie zabrakło spotkania wigilijnego, podczas którego członkowie grupy „Szare Szeregi” składali kombatantom świąteczne życzenia. Wkrótce potem byli żołnierze zrewanżowali się im, odznaczając medalami Pro Patria Kacpra Rowińskiego oraz Maurycego Sadowskiego. Odznaczenie to przyznawane jest w uznaniu szczególnych zasług w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej.
TW
Proponuję przeprowadzić pewien „eksperyment myślowy”.
Otóż przyjmijmy, że jacyś patriotyczni obywatele przebierają się za Mikołaja Kopernika, Jana Kochanowskiego czy Ignacego Łukasiewicza, tworzą sobie jakieś grupy i robią „w terenie” inscenizacje i rekonstrukcje historyczne, jak to np. Łukasiewicz wynajduje lampę naftową albo Kochanowski siedzi pod lipą.
Psa z kulawą noga by to nie zainteresowało, a jeśli już, to „zainteresowany” co najwyżej wzruszyłby ramionami i popukał się w czoło. Ewentualnie rzuciłby monetę, sądząc, że ma do czynienia z jakimiś marnymi aktorzynami, usiłującymi w ten sposób zarobić na chleb, bo w żadnym teatrze nie chcą ich zatrudnić.
Tymczasem w naszym pięknym kraju rozpleniły się liczne „militarne grupy rekonstrukcyjne”, które robią za gwiazdy, są hołubione i często uczestniczą w roli „gwoździa programu” nawet w najważniejszych uroczystościach państwowych.
Dodajmy przy tym, że ci patriotyczni militarni rekonstruktorzy odwołują się często do przegranych wojen. I dodajmy jeszcze, że wybitnych polskich naukowców, literatów czy innych „sztukmistrzów” raczej nie można zaliczyć do przegranych, bo pozostało po nich jakieś dziedzictwo. Zastanówmy się, do czego mielibyśmy się odwoływać jako naród, gdybyśmy nie mieli wybitnych naukowców i przedstawicieli sztuk wszelakich? O czym miałyby się uczyć dzieci w szkołach? Tylko o bohaterach przegranych wojen?
Zajrzyjcie sobie do jakiegoś „zachodniego” leksykonu. Polaków jest tam niewielu, a taki np. Kopernik lub Maria Curie nie są traktowani jako Polacy. Ale jeśli już o kimś jest notka, to nie jest to żaden „żołnierz wyklęty” czy jakikolwiek inny, ale raczej ktoś, kto przyczynił się do postępu ludzkiej cywilizacji. Niesłusznie?