LESZNOWOLA Mieszkańcy ul. Krasickiego oraz ul. Ornej w Nowej Woli po każdym deszczu zalewani są przez nieczystości wydobywające się ze studzienek kanalizacyjnych. Śmierdząca breja zalewa posesję i niszczy dobytek
– Problem nasilił się gdy przebudowano kanalizację przy okazji budowy drogi S 7 – mówią mieszkańcy. – Wykonawca twierdzi, że zrealizował swoją pracę zgodnie z projektem, a władze gminy oraz Lesznowolskie Przedsiębiorstwo Komunalne umywają ręce! Zostawiono nas samych z tym problemem – żalą się ludzie.
Po ostatnich, dość obfitych opadach część posesji między ul. Krasickiego, a ul. Orną zmieniło się w jeziora, a studzienki kanalizacyjne w fontanny. W całej okolicy rozchodzi się nieprzyjemna woń szamba.
– Urzędnicy wmawiają nam, że to deszczówka, ale przecież zapach nie pozostawia żadnych wątpliwości – mówią mieszkańcy. Jeden z nich kilka dni temu nabrał wody w butelkę, nabrała czarnego koloru.
– Te fekalia wsiąkają w ziemię, ale naszego gminnego wydziału środowiska to nie interesuje – bulwersują się ludzie. – Proszę spojrzeć, na tym polu rosną ziemniaki – wskazują na gigantyczną kałużę na pobliskiej działce, z której tylko gdzieniegdzie wystają pędy roślin.
Idziemy wzdłuż ulicy Ornej kilkanaście godzin po ostatnich opadach, a część studzienek wciąż wyrzuca z siebie nieczystości.
– Poprzednim razem z tej studzienki biło przez dwie doby – wskazują na jedną z nich.
Odwiedzamy kilka zalanych posesji, zaglądamy do budynków gospodarczych i garaży, które toną w ściekach. Mieszkańcy mają żal przede wszystkim do gminy i do LPK za bezczynność. Chwalą natomiast postawę firmy Polaqua, która buduje S7.
– Są pełni zrozumienia, pomocni i empatyczni, w miarę możliwości próbuję nam pomagać – oceniają poszkodowani.
Problem zainteresowano wicewójta Marcina Kanię, który we wtorek przeprowadził wizję lokalną, a wcześniej interweniował w Lesznowolskim Przedsiębiorstwie Komunalnym, na skutek czego LPK skierowało pismo do firmy Polaqua.
LPK stoi na stanowisku, że od czasu przebudowy kanalizacji sanitarnej na odcinku od ul. Ornej do Krasickiego zalega duża ilość piasku i gruzu, które powodują zatrzymanie przepływu ścieków. Oczekuje od firmy Polaqua udokumentowania, że w przebudowanym odcinku kanalizacji sanitarnej oraz studni zostały założone uszczelki, oraz właściwie uszczelniono zaślepienie odcinka kanalizacji. LPK wezwało wykonawcę drogi do usunięcia wszelkich usterek na wykonanych przewodach kanalizacyjnych wraz ze studniami, oraz do oczyszczenia kanalizacji do końca sierpnia.
– W przeciwnym razie będziemy zmuszeni wystąpić do generalnego wykonawcy celem pokrycia strat związanych z kosztowną eksploatacją – zapowiada LPK, w piśmie skierowanym do Polaqua sp. z.o.o.
Tymczasem okazuje się, że wykonawca drogi S7 nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Wykonujemy prace zgodnie z projektem i wszystkimi uzgodnieniami z zarządcami sieci – mówi Robert Dobosz z firmy Polaqua. – Wszystko co zostało zrobione w pasie drogowym jest zgodne z projektem, a on został ustalony i zatwierdzony także przez LPK.
Skąd zatem problemy mieszkańców? Oni sami przypuszczają, że być może do kanalizacji sanitarnej dostają się wody opadowe.
– To LPK powinno ustalić dlaczego studzienki wybijają – uważają mieszkańcy. – To się dzieje praktycznie po każdych, nawet niewielkich opadach.
„Po ostatnich (…) opadach część posesji (…) zmieniło się w jeziora, a studzienki kanalizacyjne w fontanny”
======================
Trzeba być niewąskim pieniaczem i malkontentem, żeby nie chcieć mieszkać w domu nad jeziorem w sąsiedztwie fontanny.
Co, pewnie jeszcze gmina powinna zorganizować za friko pokaz sztucznych ogni i koncert zespołu Piękni i Młodzi?!
No kuźwa, nóż się w kieszeni otwiera!
„Te fekalia wsiąkają w ziemię”
====================
A w co niby mają wsiąkać, w asfalt?!
„Poprzednim razem z tej studzienki biło przez dwie doby”
====================================
Znaczy, że okoliczni mieszkańcy produkują (i wpuszczają do kanalizacji) taką ilość fekaliów, jakiej żadna ustawa nie przewiduje.
Trzeba zainteresować tym fenomenem odpowiednie służby.
„Wykonujemy prace zgodnie z projektem i wszystkimi uzgodnieniami…”
===========================
To stwierdzenie zamyka wszelką dyskusję. Jest zgodnie z projektem i uzgodnieniami, czyli lepiej być nie może.
A okoliczni mieszkańcy powinni pomyśleć, jak wykorzystać tę sytuację, która im się tak szczęśliwie nadarzyła. Podpowiadam: na pewno istnieją jakieś stworzenia i rośliny, które uwielbiają pławić się w fekaliach. W zaistniałych warunkach warto pomyśleć o hodowli tych organizmów i sprzedaży produktów na rynki zagraniczne.
Co, myślicie, że nikt tego nie kupi?
No to polecam szwedzki przysmak – surströmming, czyli kiszony (zgniły?) śledź. Albo durian…
Człowiek zje wszystko. To tylko kwestia marketingu.
P.S. Bardzo zachęcające fotki. Zaczynam myśleć o przeprowadzce 😉
A mieszkańców przykładnie ukarać za zajmowanie cennego czasu urzędników w dobie walki z pandemią. Dziś kazda sekunda się liczy. Na szali leży życie ludzkie, a oni o swoich ekskrementach. To niewyobrażalny egoizm. My, Koło Młodych z Domu Opieki Społecznej nr 666 stanowczo takie postawy potępiamy.
Mieszkańcy powinni być szczęśliwi, albowiem nie każdy może mieć swą własną ekologiczną wodę tzw. ,,Trzaskowiankę,,…
niech ci ludzie tylko nie żrą i nie srają. zawsze srają jak deszcz spadnie a potem prosze o problemy. nie można kupy przetrzymać aż przestanie padac?