LESZNOWOLA/PIASECZNO Kilkanaście dni temu na środkowym odcinku trasy S7 między węzłami Lesznowola a Antoninów doszło do kolejnego wypadku z udziałem łosia, który zginął potrącony przez samochód. Ruch społeczny Alarm dla Klimatu zwrócił się z prośbą do GDDKiA, aby wprowadziła rozwiązania podnoszące bezpieczeństwo dzikich zwierząt
Ekolodzy przypominają, że przez niecały miesiąc na nowo otwartym odcinku trasy S7 zginęły co najmniej dwa łosie.
– Tereny między tymi dwoma węzłami są mocno zalesione – przypominają. – Oprócz łosi i saren bytują tu także inne gatunki zwierząt podlegające ścisłej ochronie, jak rzekotka drzewna czy kumak nizinny.
Ekolodzy przekonują, że odcinek trasy S7 przeciął szlaki migracyjne zwierząt. Niektóre z nich próbują przedostać się na drugą stronę ekspresówki, co kończy się dla nich tragicznie. Do wypadków dochodzi mimo ograniczenia prędkości do 80 km/h i znaków ostrzegających przed dzikimi zwierzętami. Alarm dla Klimatu wskazuje na niedostateczne zabezpieczenie trasy.
– Płoty wykonane są z cienkiej siatki i nie są dostateczną przeszkodą dla ważących ponad pół tony łosi – argumentują ekolodzy, zwracając się do zarządcy drogi o lepsze jej zabezpieczenie. Postulują ustawienie dodatkowych znaków ostrzegawczych i tablic informacyjnych na szlakach migracji łosi, jak najszybsze uzupełnienie systemu ogrodzeń i ich wzmocnienie, wyświetlanie ostrzeżeń przed możliwą kolizją z łosiem na wszystkich ekranach elektronicznych nad trasą oraz wybudowanie przejścia dla zwierząt. Na razie nie wiadomo, jak do tych propozycji odniesie się GDDKiA.
TW