Koniec szkoły muzycznej

1

GÓRA KALWARIA Niepubliczna Szkoła Muzyczna I stopnia „Orfeusz” po 10 latach zaprzestała swej działalności. – Chcieliśmy by szkołę przejął samorząd, ale radni niestety nie byli tym zainteresowani – mówi z żalem Aleksandra Puacz-Markowska z fundacji Promotus prowadzącej placówkę

Historia jedynej placówki muzycznej w Górze Kalwarii jest związana z Aleksandrą Puacz-Markowską, która 15 lat temu sprowadziła się z Warszawy i w nowym miejscu zamieszkania zaczęła rozwijać swoją muzyczną pasję. Najpierw stworzyła w Ośrodku Kultury w Górze Kalwarii studio wokalne, rozszerzając ofertę o naukę gry na fortepianie i gitarze. Gdy utalentowanej młodzieży przybywało, Aleksandra Puacz-Markowska oraz zarząd kierowanej przez nią Fundacji Promocji i Edukacji Artystycznej „Promotus” w 2013 roku zdecydowali się powołać I Niepubliczną Szkołę Muzyczną I st. „Orfeusz” (wpisaną do rejestru Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego).

Kryzys przyniosła pandemia
Najpierw szkoła mieściła się w dawnym pałacu biskupim, ale gdy w 2015 roku w obiekcie tym rozpoczął się remont, placówka straciła siedzibę. Z pomocą przyszedł Arkadiusz Strzyżewski, dziś burmistrz Góry Kalwarii, wówczas wicestarosta powiatu piaseczyńskiego. Dzięki jego staraniom szkoła przeniosła się na teren Domu Pomocy Społecznej, podlegający starostwu.
– Mieliśmy do dyspozycji pomieszczenia w budynku gospodarczym nad pralnią – mówi Aleksandra Puacz-Markowska. – Było nam tam wygodnie, ale to miejsce znajduje się na uboczu. Nie mając pieniędzy na reklamę nie mogliśmy dostatecznie wyeksponować naszej oferty.
Pięć lat temu w działającym „Orfeuszu” uczyło się 40 uczniów w klasach wokalnej, fortepianu, skrzypiec, gitary i perkusji. Później liczba chętnych na zajęcia muzyczne zaczynała spadać.
– Kryzys, z którego już nie wyszliśmy, zaczął się w czasie pandemii – dodaje nasza rozmówczyni. – Niestety bez wsparcia samorządu nie mieliśmy szans na dalszą działalność. Skończyła się umowa najmu i podniesiono nam dwukrotnie czynsz. Ja wiem, że on i tak nie był duży, ale te dodatkowe koszty stały się „gwoździem do trumny” naszej placówki.

Koniec na 10-lecie
Szkoła przestała funkcjonować wraz z końcem roku szkolnego, miała 6 uczniów z czego 4 zakończyło edukację egzaminem dyplomowym.
– Niestety, nie traktowano nas poważnie – nie kryje rozgoryczenia Aleksandra Puacz-Markowska. – Chcieliśmy oddać samorządowi instrumenty i całe wyposażenie tak, by szkoła mogła dalej istnieć i rozwijać muzyczne talenty swoich uczniów. Niestety, ze strony samorządu mogliśmy liczyć jedynie na najniższą dotację celową na organizację koncertu jubileuszowego z okazji 10-lecia szkoły i brak zainteresowania, bo na koncercie nie pojawił się żaden z członków obecnej rady gminy. Przez naszą placówkę przewinęło się ponad stu uczniów, z których 10 zakończyło edukację muzyczną egzaminem dyplomowym uprawniającym do podjęcia nauki w szkołach muzycznych wyższego stopnia. Pięcioro z sukcesem zdało do szkół muzycznych II stopnia, kontynuuje naukę, albo już ją ukończyło dyplomem zawodowego muzyka. To chyba niezły wynik jak na placówkę działającą bez żadnego wsparcia finansowego ze strony władz samorządowych i administracji publicznej?

Wsparcie na miarę
społecznego zapotrzebowania

– Niepubliczna szkoła nie cieszyła się zbyt dużym zainteresowaniem – zwraca uwagę Piotr Chmielewski, rzecznik kalwaryjskiego ratusza. – Gmina ma zadania własne i na nich się koncentruje. Twierdzenie, że zabrakło wsparcia samorządu jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Wiele inicjatyw fundacji było dotowanych, jak choćby cieszący się zainteresowaniem Calvary Gospel, który ku naszemu zdumieniu przestał być organizowany. Gdyby było większe zapotrzebowanie na naukę śpiewu klasycznego, to pewnie w naszym Ośrodku Kultury uruchomilibyśmy jakąś sekcję. Jako samorząd wpieramy inicjatywy społeczne, ale skala tego wsparcia musi być adekwatna do realnego zapotrzebowania. Zależy nam na tym, by publiczne pieniądze były wydatkowane na projekty, które angażuję dużą liczbę mieszkańców.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię