Zamknij

Zapaśnik na medal

16:00, 09.10.2024
Skomentuj
GÓRA KALWARIA Wojciech Kański z Baniochy kilkanaście dni temu zdobył brązowy medal Mistrzostw Polski w zapasach w stylu klasycznym w kategorii do 87 kg. Opowiada o przygotowaniach do zawodów, treningach oraz życiu zapaśnika. - Zapasy to ogólnorozwojowy sport dla każdego - przekonuje. - Poza tym kształtuje charakter i wytrwałość, co potem przydaje się w życiu

Wojciech Kański
ma dziś 27 lat i jest najbardziej utytułowanym, aktywnym zapaśnikiem w powiecie piaseczyńskim. Ma na koncie wiele medali Mistrzostw Polski. Oprócz tego ostatniego, wywalczonego w połowie września w Chełmie, Kański jest brązowym medalistą Międzynarodowych Mistrzostw Polski, które odbyły się w ubiegłym roku w Radomiu oraz wicemistrzem Polski z 2021 i 2019 roku. Zawodnik reprezentuje od 2013 roku Olimpijczyka Radom, zaczynał w piaseczyńskiej "Piątce". Pochodzi z rodziny z zapaśniczymi tradycjami. Jego tata Dariusz też uprawiał zapasy, a potem trenował młodych zawodników. Był też jednym z założycieli UKS-u Akademii Sportu Baniocha.- Jak skończyłem szkołę podstawową, zacząłem szukać klubu, w którym mógłbym dalej uprawiać moją ukochaną dyscyplinę - mówi Wojtek Kański. - Jako, że zacząłem uczyć się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Radomiu, mój wybór padł na Olimpijczyka. Od pierwszego dnia byłem pod dużym wrażeniem tego klubu. Tym bardziej, że moim trenerem został Włodzimierz Zawadzki, legenda polskich zapasów, mistrz olimpijski z Atlanty.

Wojtek Kański podkreśla, że zapasy są sportem ciężkim, wymagającym i kontuzjogennym.- Niewielu młodych chłopaków się na niego decyduje, a jak nawet przychodzą spróbować, to szybko rezygnują - opowiada zawodnik. - W piłce nożnej są pieniądze, to pobudza wyobraźnię. A w zapasach? Tylko krew, pot i łzy.

Na pytanie, dlaczego Polska od kilku lat nie odnosi sukcesów w zapasach na poziomie międzynarodowym, w tym na igrzyskach olimpijskich, Wojtek Kański chwilę się zastanawia. - System szkoleniowy jest przestarzały, a świat poszedł naprzód - wyjaśnia. - Zmieniły się techniki szkoleniowe, podejście do treningu. Tymczasem my wciąż tkwimy w latach 90. Jest też mniej zawodników uprawiających tę dyscyplinę. No i w zapasach nie ma pieniędzy. To też jest duży problem...On sam zatrudniony jest od jakiegoś czasu w Centralnym Wojskowym Zespole Sportowym. Dzięki temu ma stałą pensję i może spokojnie trenować.

- W zapasach tylko mistrzowie Polski mogą liczyć na stypendia - mówi. - Pozostali muszą sobie radzić sami.

Zawodnik trenuje zwykle pięć razy w tygodniu. Przed zawodami dochodzą dodatkowe jednostki treningowe. Jeden trening trwa około dwóch godzin. Medalista podkreśla, że treningi są ogólnorozwojowe. Są i ćwiczenia na macie i na siłowni. Do tego dochodzi bieganie oraz sparingi.

- Zapasy poprawiają szybkość, koordynację, wytrzymałość - wylicza. - W zapasach nie ma uderzeń, rzutów czy dźwigni, jak w innych dyscyplinach, są więc bezpieczne. Jeśli chodzi o kontuzje, to najczęstsze są te związane z naciągnięciami i naderwaniami mięśni, ale też skręcenia. Inną niedogodnością jest pękanie chrząstek usznych, co dzieje po uderzeniach głową przez przeciwnika. Robią się z tego tak zwane "kalafiory", które są dumą większości zapaśników. Jak byliśmy juniorami, każdy z nas chciał je mieć...TW

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%