Zamknij

Bractwo miecza, garnka i podpłomyka. "Ten turniej to ewenement"

12:00, 17.05.2018
Skomentuj
GÓRA KALWARIA Kto nie był, niech żałuje. W sobotę i niedzielę na zamku w Czersku odbyła się największa w Polsce - i prawdopodobnie w Europie - impreza historyczna osadzona w XIII wieku
Jubileuszowa, dziesiąta edycja Wielkiego Turnieju Rycerskiego na dworze księcia Konrada Mazowieckiego przyciągnęła rekordową liczbę 350 rekonstruktorów, wśród których byli zarówno zakuci w stal rycerze (polscy, białoruscy oraz łotewscy przybyli pieszo oraz konno), jak i piękne białogłowy. Razem z nimi podróż do średniowiecza przeżyło 7,2 tys. widzów, którzy korzystając ze słonecznej aury, zawitali w mury warowni.

W obozowisku brakuje już miejsca

Michał "Misza" Prokopiak, którego śmiało można nazwać ojcem czerskiego turnieju przyznaje, że 10 lat temu nie wierzył w to, że uda się zorganizować największą XIII-wieczną imprezę w Polsce.- Kiedy zaczynaliśmy, w turnieju walczyło 120 rycerzy. Teraz przyjeżdża do nas około 90 proc. wszystkich polskich rekonstruktorów, którzy wcielają się w postaci z czasów rozbicia dzielnicowego w naszym kraju i końca krucjat w Europie. Dobrze się tu czują. Cieszy na też, że wracają do nas widzowie, bo to o ich uznanie walczymy - mówi.

Na tegorocznym rekordzie Smocza Kompania, bractwo rycerskie, dla którego czerski turniej jest sztandarową imprezą, nie zamierza poprzestać. Byli już w Czersku rycerze z Samarkandy (jechali 2,3 tys. km) i Izraela, teraz "Misza" i jego ekipa chcieliby zaprosić rekonstruktorów z zachodniej Europy.- Marzy nam się, aby najpóźniej za pięć lat było nas, zbrojnych, na turnieju dwa razy więcej. To jest możliwe, choć niestety ogranicza nas miejsce. Sad, w którym bractwa rozbijają namioty, stał się za mały. Szukamy innego, bliskiego miejsca na dodatkowe obozowisko - mówi.Pomysłów na historyczne tło kolejnych turniejów organizatorom dostarczył jego patron - Konrad Mazowiecki. Jego życie było niezwykle barwne - prowadził ciągłe boje z poganami, sprowadził Krzyżaków do Polski, pojął za żonę księżniczkę z Rusi (miał z nią kilkanaścioro dzieci), uwięził szwagierkę w Czersku, w końcu - został objęty ekskomuniką. - To postać na przynajmniej 30-odcinkowy serial - uważa Michał Prokopiak.

Cukierki ze złotem dla królowej

Jednak turniej to nie same walki, ale także pokaz życia w epoce sprzed blisko 800 lat. Tak jak przed wiekami i współcześnie za zbrojnymi podążają kramarze i rzemieślnicy. Podczas weekendowego turnieju można było podpatrzeć, jak w średniowieczu wytapiano żelazo. Maciej Tomaszczyk, na co dzień geolog naftowy z okolic Warszawy (oraz kowal-amator), ulepił z gliny dymarkę, załadował ją rudą żelaza oraz węglem drzewnym i podsycając miechem temperaturę (do 1300 st. C!) po 6 godzinach otrzymał żelazną grudę.- Przeprowadziłem kiedyś eksperyment ile czasu zajmie mi wytopienie żelaza, a następnie wykucie noża. Zajęło mi to pięć dni - opowiada.Natomiast Małgorzata Krasno-Korycińska za "co łaska" sprzedawała upieczone na kamieniu podpłomyki oraz miodownik. Mieszkanka Milanówka już zawodowo zajmuje się rekonstrukcją historyczną: szyje dawne stroje i gotuje dania wedle przepisów sprzed setek lat.- Miodownik to najstarsze polskie ciasto, kiedy jeszcze nie był u nas powszechnie dostępny cukier. W epoce renesansu dodano do niego przyprawy korzenne i tak powstał piernik - tłumaczy. - Cukier trzcinowy w epoce średniowiecza był tak drogi, że trzymano go w skarbczyku. Nadworny aptekarz Władysława Jagiełły przygotował dla jego żony Jadwigi bardzo drogie cukierki ze złota i cukru na odświeżenie oddechu. Ale nie odświeżały, a do tego szybciej psuły się od nich zęby - snuje opowieść.Ewenement na skalę kraju

Spod Radzymina przybyła z kolei Anna Wojcieszuk, współczesna garncarka.- Wytwarzam garnki z gliny, na której mieszkam. Zajęłam się tym, kiedy znudziło mi się prowadzenie szkoły tańca. Zawsze mnie do garncarstwa ciągnęło - opowiada uśmiechając się.

Od 10 lat stałym bywalcem turnieju jest Tomasz Serwa aż z Zachodniopomorskiego. Wielkim samochodem terenowym na dziedziniec przyciąga przyczepę, która zamienia się w średniowieczny bar z piecem chlebowym opalanym drewnem. Wypieka w nim proste, robione na miejscu ciasto nadziewane szpinakiem, serem i boczkiem. Do tego oferuje kwas chlebowy. To wystarczy, żeby przed karczmą stale stał wężyk głodnych. Jak w ukropie obsługuje ich czteroosobowa ekipa.- Mam sentyment do imprezy w Czersku. Tak naprawdę mało jest w Polsce turniejów na takim wysokim poziomie. To ewenement na skalę kraju - zachwala.Współorganizatorem turnieju był Ośrodek Kultury w Górze Kalwarii, patronowały mu Kurier Południowy oraz Piasecznonews.pl.Fot. Piotr Chmielewski/ Monika Zacharkiewicz

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

hohoho!!hohoho!!

0 0

Samym XIII wiekiem żyć się nie da...

20:33, 17.05.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%