- Często robię gołąbki - zdradza jubilatka. - Dożyłam stu lat, bo zawsze żyłam skromnie. Nigdy nie piłam i nie paliłam. W latach mojej młodości panowała bieda, potem wybuchła wojna i było jeszcze gorzej. Po wojnie przyszła okupacja sowiecka. Wcześnie straciłam męża, sama musiałam utrzymywać dzieci. W sumie to najlepiej żyje mi się teraz.
Pani Marta jest w dobrej formie. Trudne chwile przeżywała 10 lat temu, gdy zatrzymało się jej serce. Na szczęście karetka przyjechała na czas, a w szpitalu przy Banacha wstawili jej rozrusznik. Oprócz gotowania lubi spacerować po swojej ulicy i działce.
- Jeszcze w ubiegłym roku mama pieliła grządki - dodaje ze śmiechem jedna z córek.
W środę po południu jubilatkę odwiedzili sołtys Żabieńca i radny Adam Marciniak, przewodniczący rady miejskiej Piotr Obłoza i burmistrz Daniel Putkiewicz. Przedstawiciele samorządu złożyli pani Marcie życzenia dalszych lat w zdrowiu i wręczyli jej bukiety kwiatów. Później, przy pysznym torcie, wszyscy zaśmiewali gromkie "Sto lat to za mało...".TW
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz