- W przypadku rodzin, które spełniają nasze kryteria, poznajemy wpierw ich potrzeby, czyli wszystko to, na co zwyczajnie ich nie stać, a co jest im niezbędne do codziennego funkcjonowania - wyjaśnia Agnieszka Exslager, wolontariusza Szlachetnej Paczki. - W największym skrócie kierujemy się tutaj ideą Mądrej Pomocy.
Ta przeznaczona jest dla osób, które z różnych powodów (zdrowotnych, losowych, rodzinnych i innych) znalazły się w trudnej sytuacji życiowej. Są to zarówno rodziny, z dziećmi lub bez, jak i osoby samotne, starsze czy schorowane. Następnie, po stworzeniu ich opisów, zaczynają się pojawiać pierwsi darczyńcy.
W tym roku nasi lokalni wolontariusze mieli sposobność poznać wiele poruszających historii - np. pana Piotra - młodego mężczyzny, który po skoku na główkę do jeziora doznał trwałego uszkodzenia kręgosłupa, sparaliżowanego od piersi w dół i przykutego do łóżka. Kiedyś był niezależny zawodowo, pracował i planował ułożyć sobie życie z narzeczoną. Obecnie mieszka ze schorowaną matką i od dwóch lat nie opuścił mieszkania, nie wyszedł na dwór. Marzy o spacerze i słuchawkach bezprzewodowych.
- Inna historia to pani Basia - samotna, schorowana, cudownie ciepła starsza osoba mieszkająca z kotem i psem - zdradza Agnieszka Exslager. - Jej marzenie to... nasza kolejna wizyta u niej.
Nie brakuje łez szczęścia
W Weekend Cudów darczyńcy przywieźli paczki do magazynu, który w tym roku mieścił się w Bibliotece Publicznej w Piasecznie.
- Dzięki uprzejmości jej pracowników mogliśmy bezpłatnie korzystać z przestronnych pomieszczeń podczas całego weekendu - mówi wolontariuszka. - W tym samym czasie rozwoziliśmy paczki do rodzin, w czym pomagali nam strażacy - ochotnicy ze Złotokłosu, Bobrowca i Piaseczna oraz pomocnicy - wolontariusze.
Najbardziej emocjonującym momentem całej akcji było jednak przekazanie darów potrzebującym.
- Uwielbiam tę chwilę, gdy zaczynamy wnosić paczki i z każdym kolejnym kartonem wzrasta radość i zaskoczenie rodzin - zdradza Agnieszka Exslager. - Często towarzyszą temu łzy szczęścia. Ludzie dziękują nam, całują nas i przytulają, a dzieci niecierpliwie zaglądają do kartonów. Wszyscy są roześmiani, podekscytowani. Często po takich wizytach wracamy wyposażeni w serniki, soki własnej produkcji czy laurki wykonane przez najmłodszych. To dla mnie bardzo wzruszające. Zdarzają się też osoby wycofane, reagujące mniej spontanicznie, jakby wstydzące się i zażenowane całą sytuacją. Szanujemy jednak ich skrytość i rozumiemy nieokazywanie emocji.
Po Weekendzie Cudów wolontariusze chętnie odwiedzają również "swoje" rodziny, chcąc na własne oczy przekonać się jak otrzymana paczka zmieniła ich życie i na co miała wpływ.
Wolontariat uzależnia
Oprócz zapasów żywności, środków czystości, odzieży, butów, potrzebujący otrzymali też sprzęt AGD - lodówki, pralki, zmywarki, odkurzacze. Były też: garnki, patelnie, zabawki, gry planszowe, vouchery do kina, fryzjera, węgiel oraz wiele innych rzeczy. A jakie były w tym roku najbardziej zaskakujące oczekiwania?
- Jeden ze odwiedzonych przeze mnie panów, oczywiście żartując, poprosił nas o towarzyszkę życia - takich prezentów nie dostarczamy, tak samo zresztą jak pieniędzy - podkreśla Agnieszka Exslager.
- Dlaczego jestem wolontariuszem? Bo kocham pomagać ludziom i uwielbiam poznawać nowych - podsumowuje Agnieszka Exslager. - Wielu z nas działa w innych projektach wolontaryjnych - związanych z Ukrainą czy domami dziecka. W moim przypadku mogę zaryzykować stwierdzenie, że wolontariat uzależnia, bo poprzez uwalnianie endorfin przyczynia się do lepszego samopoczucia. Polecam go wszystkim!
Grzegorz Tylec
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz