- Poprosiłem już straż miejską, aby wyegzekwowała tam porządek - poinformował burmistrz Kazimierz Jańczuk. Ale na tym temat się nie skończył. Radny Włodzimierz Wojdak zapytał, czy właściciel terenu otrzymywał wcześniej pisma z nakazem uprzątnięcia znajdującego się na działkach bałaganu.
- Jeśli tak, to oznacza, że uchyla się od obowiązku sprzątania - zauważył. - W tej sytuacji potraktujmy to jako dzikie wysypiska, posprzątajmy je sami, a właściciela obarczmy kosztami wykonanych prac. Jak nie będzie chciał zapłacić, obciążymy mu hipotekę. Takie praktyki są stosowane w wielu miejscach Polski, nie wiem dlaczego nie możemy zastosować ich w naszej gminie - zastanawiał się.
Te argumenty nie przekonały jednak burmistrza.
- Nawet jeśli potraktujemy to jako dzikie wysypisko, to i tak nie możemy tam wejść, bo to teren prywatny - zauważył. - Aby wkroczyć na czyjąś działkę i zaprowadzić na niej porządek, potrzebna jest zgoda prokuratora.TW
0 0
To niech nie patrzą na te śmieci, odwrócą głowę w inną stronę i będzie ok. A jak nie pasuje to niech przypilnują kto te śmieci tam wyrzuca bo z pewnością nie są to właściciele owych posesji. Tu trzeba zapobiegać a nie leczyć i obciążać kosztami leczenia właścicieli.