- Wiele lalek, które udaje mi się kupić, nie jest w idealnym stanie - przyznaje Anna Mizerska. - Część z nich potrzebuje renowacji, naprawy ubranek, a nieraz nawet dosztukowania brakującej części. Proszę spojrzeć - wskazuje na jedną z siedzących lalek. - Tej zrobiłam stopę z gipsu, bo oryginalna była zniszczona. Było to bardzo pracochłonne zajęcie.
Emocje na porcelanowych obliczach
Wszystkie lalki mają porcelanowe buzie, rączki i nóżki. Tułów zwykle jest miękki, wypchany szmatkami. Pani Ania kupuje je od lat na targach i jarmarkach, ostatnio także na internetowych aukcjach. W domu poukładane są tematycznie - kluczem są emocje, które wyrażają ich twarze.
- Tu mamy kolekcję "Basia". Wszystkie mają niezadowolone buzie - mówi pani Ania. - Nazwałam ją "Basia" od imienia mojej najmłodszej córki, która ma minę jakby była niezadowolona, nawet gdy jest w dobrym humorze - śmieje się kolekcjonerka. - A te lalki mają otwarte usta - wskazuje na kolejną półkę, na której wszystkie porcelanowe buźki są lekko pouchylane, jakby laleczki właśnie wypłynęły z wody i próbowały zaczerpnąć powietrza.
Lalki są niepowtarzalne. Takich samych trafiło się w kolekcji dosłownie kilka. Pozostałe, nawet jeśli zbliżone rozmiarem, strojem i pozą różnią się od siebie. Wyrazem twarzy, spojrzeniem, nieuchwytnymi emocjami zaklętymi w porcelanie.
- Prawie wszystkie lalki są białe - mówi pani Ania. - Ciemnoskórych udało mi się zdobyć dosłownie kilka. - Ta laleczka jest fajna - pokazuje jedną ze sztuk. - Ponoć jest ich na świecie tylko pięć. Nie wiem czy to prawda, ale taką informację znalazłam w internecie. Niektóre z lalek mają na karku wygrawerowaną nazwę producenta i rok produkcji.
Znajdujemy się w pokoju wypełnionym lalkami - stoją na komodzie, za szybą, na krzesłach. W sąsiednim pomieszczeniu również widzimy setki kolorowych laleczek. Różnych rozmiarów, różnych gabarytów, w różnych pozach.
- Najtrudniej zdobyć właśnie te, które swoja postawą coś wyrażają: siedzą jakby w zamyśleniu, są w pozycji półleżącej, skulonej, podpartej - mówi pani Ania i pokazuje rzadsze egzemplarze. - Lalkę baletnicę, lakę z bolącym zębem i wyraźnie napuchniętym policzkiem, inną z niepokojącym spojrzeniem, jeszcze inną skrzywioną w demonicznym uśmiechu. Jest lalka z przygryzioną wargą, obok inna z pięknie dopracowanymi detalami stóp, obok stoi taka, która ma uszy jak żywe.
Krętymi i wąskimi schodami wchodzimy na piętro, a tam liczba lalek aż zatyka dech w piersiach. Wypełnią trzy pokoje i korytarz. Każde z pomieszczeń zaaranżowane jest w innym stylu - pierwsze wygląda na sypialnię rodziców, drugie to pokój młodej dziewczyny szykującej się do ślubu, trzecie należy do dziadków.
- Nie mam czasu na te lalki i nieraz mówię sobie, że już kolejnych nie będę kupować - śmieje się pani Ania. - Ale później znów napotykam jakąś laleczkę i szkoda mi jej nie włączyć do swojej kolekcji. Można je zbierać w każdym okresie życia, a im jest ich więcej, tym bardziej pasjonują. W swoją kolekcję włożyłam dużo pracy, ale jednocześnie czas, który poświęcam lalkom to czas relaksu i pewne odskocznia od codziennych obowiązków.
Lalkowy kolorowy świat
Rzeczywiście zgromadzoną kolekcję można by oglądać godzinami - tylko na pozór wszystkie laleczki są takie same, gdy uważniej im się przyjrzymy okazuje się, że są zupełnie inne, jakby w tej porcelanie uwięziono prawdziwe dusze, jakby każdy z tych przedmiotów miał swoją osobowość i charakter. Uśmiechy radości i rozbawienia, uśmiechy zawstydzenia, uśmiechy szyderstwa, półuśmiechy jakby w zamyśleniu, twarze pogodne i beztroskie, smutek, grymas bólu, czoła zmarszczone intensywnymi myślami. Całe spektrum doznań i emocji wyrażone na porcelanowych twarzach, otoczonych burzą włosów, niekiedy przykrytych czapeczkami, innym razem powiązanych kolorowymi kokardami.
Kolejne różnice to stroje - najczęściej lalki poubierane są w wytworne różnobarwne suknie, ale też jest para wieśniaków, a nawet narciarz uchwycony podczas wspinaczki na stok.
Jak na kolekcję lalek reaguje rodzina?
- To mąż mnie namówił, by udostępnić ekspozycję innym - przyznaje pani Ania. - Ja bym pewnie jej nikomu nigdy nie pokazała.
- Rozumiem pasję kolekcjonerstwa, bo sam jestem kolekcjonerem - mówi Andrzej Mizerski. - Zbieram np. znaczki pocztowe z czasów PRL-u. Mam ich 400 klaserów. Zbieram też wagi szalkowe, stare zegary, moździerze, płyty winylowe - wylicza ze śmiechem.Adam Braciszewski
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu piasecznonews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@piasecznonews.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz