Zamknij

Tamara poprowadziła Polskę do piątego miejsca

. 17:43, 15.09.2025 Aktualizacja: 17:45, 15.09.2025
Skomentuj fot. Szymon Sikora fot. Szymon Sikora


KORFBALL Polska przez długi czas zajmowała pierwszą pozycję w światowym rankingu korfballu plażowego. Dzięki pasmu sukcesów w ostatnich latach wywalczyła awans do The World Games (TWG) – największej imprezy sportów nieolimpijskich. Tegoroczna edycja odbyła się w chińskim Chengdu i miała historyczny wymiar – po raz pierwszy w programie znalazł się korfball plażowy. Do tej pory rywalizacja toczyła się wyłącznie w hali


Ostatecznie Polska zajęła w turnieju piąte miejsce, choć celem był medal. - Nie jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani, ponieważ naszym marzeniem było miejsce na podium - mówi Tamara Siemieniuk, kapitan reprezentacji biało-czerwonych i jednocześnie mieszkanka Gminy Konstancin-Jeziorna. - Chcieliśmy zmierzyć się w półfinałach z potęgami światowego korfballu – Tajwanem, Holandią i Belgią. Niejednokrotnie stawaliśmy już naprzeciwko tych rywali, ale tym razem zabrakło nam trochę szczęścia.

Podnieśli się po porażce
Kluczowy dla losów naszej reprezentacji okazał się ćwierćfinał z Węgrami. Polacy wprawdzie prowadzili, ale rywale w ostatniej sekundzie trafili rzut za dwa punkty z narożnika boiska, odbierając naszej drużynie szansę na awans.
- To był dla mnie szczególnie trudny moment, bo decydujący kosz zdobyła zawodniczka, którą ja kryłam. Ciężko było się po tym meczu pozbierać – przyznaje Tamara, choć trudno było w tej sytuacji dopatrywać się błędu ze strony naszej kapitan.
Kolejnego dnia zawodów Polacy pokazali jednak charakter, wygrywając wysoko z USA i Chinami.
- Plan był prosty: udowodnić, że stać nas na więcej. Chcieliśmy pokazać nie tylko sportową jakość, ale też waleczność i emocje – dodaje Tamara Siemieniuk.
Mimo rozczarowania wynikiem końcowym, sam udział w The World Games to ogromne osiągnięcie. Dodatkowo turniej korfballu plażowego był transmitowany w Polsat Sport, co dało szansę dotarcia do nowych kibiców w Polsce.
- Wiem, że dostarczyliśmy wielu emocji i mam nadzieję, że to jest krok milowy w promocji korfballu w naszym kraju - podkreśla kapitan.

Królowa z Konstancina
Tamara Siemieniuk może również mówić o ogromnym indywidualnym sukcesie. Nasza zawodniczka została bowiem królową strzelców turnieju w korfballu plażowym, co jest nie tylko wyróżnieniem dla niej samej, ale również prestiżem dla całej polskiej reprezentacji i naszego powiatu.
- To dla mnie ogromna duma. Królowa strzelców na takiej imprezie jak The World Games to coś, o czym zawsze marzyłam. Ale ten tytuł nie byłby możliwy bez mojego zespołu – to dzięki ich podaniom i pracy na boisku mogłam zdobywać kolejne punkty – podkreśla Tamara.
Zdobycie tytułu królowej strzelców w Chengdu pokazuje, że polski korfball plażowy potrafi nie tylko rywalizować z najlepszymi, ale i wyłaniać indywidualności na światowym poziomie.
- To sukces nie tylko osobisty, ale i całego polskiego korfballu. Cieszę się, że mogę reprezentować Polskę i nasz powiat na tak prestiżowej arenie. Mam nadzieję, że będzie to inspiracja dla młodych sportowców z naszej okolicy, aby uwierzyli, że ciężką pracą można dojść naprawdę daleko – dodaje kapitan reprezentacji.

Chińska przygoda
pozostanie w pamięci

Dla Tamary był to już drugi udział w The World Games – w 2017 roku wystąpiła również we Wrocławiu.
- Wioska sportowa w Chengdu była imponująca – podkreśla kapitan biało-czerwonych. - Tysiące zawodników z całego świata, wspólne posiłki na ogromnej stołówce… Rozmawiałam z osobami, które uczestniczyły też w igrzyskach olimpijskich i mówili, że poziom był porównywalny do tego czego doświadczyliśmy w Chengdu. To coś, o czym marzy każdy sportowiec.
Choć nasza drużyna nie oglądała na żywo ceremonii otwarcia (korfball plażowy rozpoczynał się dopiero w połowie imprezy), wzięła za to udział w ceremonii zamknięcia.
- To było widowisko, którego długo nie zapomnę – ogromny park, wielka scena, setki wolontariuszy i tysiące uczestników. Niesamowite przeżycie – wspomina Tamara.
Na zakończenie dodaje z uśmiechem: - Jedną z tradycji The World Games jest wymiana pinów i gadżetów między zawodnikami oraz wolontariuszami. Wróciłam z Chin z całą smyczą pand, które będą mi przypominały o tej przygodzie!
Tyl./fot. Szymon Sikora
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%