Pomagać innym, odkrywać siebie

0

Katolicka „Szkoła pod żaglami” oprócz wsparcia duchowego proponuje młodzieży odpowiedzialny wolontariat i wielką, morską przygodę. Młodzi uczą siebie i innych. Na własne życzenie i bez żadnego przymusu

Roczny wolontariat organizowany przez Katolicką „Szkołę pod Żaglami” to nie lada wyzwanie, zarówno emocjonalne, jak i fizyczne. Ta zupełnie inna niż wszystkie inicjatywa powstała dzięki Stowarzyszeniu „Wypłyń na głębię”. Wszystko zaczęło się sześć lata temu w zaciszu plebanii w Jazgarzewie. Dziś to jedna z najciekawszych form wolontaryjnych w naszym powiecie. Chętnych nie brakuje.
O wolontariacie dowiedziałam się od znajomych, którzy brali udział w poprzednich edycjach – opowiada Gosia, mieszkanka Zalesia Górnego i obecnie „absolwentka” wolontariatu. – Od samego początku wiedziałam, że to dla mnie.

Oderwać się od rzeczywistości

Uczestnicy wolontariatu Katolickiej „Szkoły pod żaglami”, bo tak oficjalnie należałoby go określić, wybierają między dwoma formami wolontariatu: akcyjnego i stałego. Pierwszy zakłada okolicznościową pomoc podczas większych wydarzeń: zawodów, obozów, akcji zbierania żywności. Drugi oparty jest na regularnych wizytach w wybranych placówkach, m.in. domach spokojnej starości, hospicjach onkologicznych, czy prywatnych domów z osobami niepełnosprawnymi. Gosia swój wolontariat realizowała w świetlicy socjoterapeutycznej Caritasu.
Przychodziłam tam raz lub dwa razy w tygodniu – opowiada. – Sama mogłam wybrać godziny, ale zawsze musiałam się pojawić.
Jej pomoc obejmowała dzieci, które miały trudne sytuacje w domu. Choć na chwilę miała im pomóc zapomnieć o problemach.
Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że wszyscy traktowali mnie bardzo poważnie – mówi Gosia. – Miałam autentyczne wrażenie, że jestem tam potrzebna. Dostawałam bardzo odpowiedzialne zadania, a miałam zaledwie 16 lat.
Celem tych spotkań było nawiązanie stałych relacji z osobami, którym się pomaga i praca nad sobą. – Po jakimś czasie każdy, kto przychodził na świetlicę zaczynał ze sobą współpracować. W wakacje z moimi podopiecznymi byliśmy na kolonii na Mazurach. Zimą były tygodniowe ferie: narty, wspólne wieczory spędzone na zabawie i nauce, m.in. o bezpieczeństwie na drodze czy kulturze białoruskiej.

Kropla drąży skałę

Głównym celem Stowarzyszenia „Wypłyń na głębię” jest aktywizacja dzieci przede wszystkim z gmin Piaseczno i Prażmów, ale zdarzali się również uczestnicy m.in. z Tarczyna. Inicjatorzy podkreślają, że chcieli zaproponować młodym ludziom takie przedsięwzięcie, które stanowiłoby most między duchem chrześcijańskim a rozwojem lokalnej społeczności. Co więcej, taki rodzaj wolontariatu ma otworzyć w młodych ludziach nie tylko chęć niesienia pomocy bliźniemu, ale również pragnienie samorozwoju, potrzebę poznania własnych możliwości i ograniczeń. Nie trzeba szukać z lupą przykładów, które poświadczają, że niejednokrotnie dziecko staje się przykładem dla rodziców, wiele osiągając swoją konsekwencją i intuicją. A jak wiadomo, kropla drąży skałę nie siłą, ale wytrwałością.
Zależało mi na tym, aby podzielić się moją radosną naturą i pozytywną energią – opowiada Gosia. – Pomagałam dzieciom w odrabianiu prac domowych, wspólnie wykonywaliśmy różne prace plastyczne, gotowaliśmy, chodziliśmy na plac zabaw, do kina, na łyżwy.
Choć wolontariat nie raz przygniatał uczestników emocjonalnie, nikt nie odebrał go w kategoriach negatywnych doświadczeń.
Przemoc domowa, wychowywanie się z ciociątak wygląda sytuacja wielu osób – mówi wolontariuszka. – To było właściwie dla mnie najtrudniejsze. Świadomość, że bezbronne, niczemu niewinne osoby cierpią.

Ahoj, przygodo!

Pomysłów na formę wolontariatu było wiele, ale organizatorzy postanowili zaproponować młodzieży działalność łączącą przyjemne z pożytecznym. Uczestnicy prawdziwą szkołę życia kontynuują na trzytygodniowym rejsie po Morzach Bałtyckim i Północnym. W tym roku wystartowali z Norwegii, zahaczyli o Danię i Szwecję, jednym z ostatnich przystanków były Niemcy. Na załogantów czekają kabiny o podwyższonym standardzie, a profesjonalna załoga wprowadza uczestników w tajniki żeglarstwa. Przyjacielska atmosfera, piękne krajobrazy fiordów norweskich i malownicze, skandynawskie miasteczka to nie wszystko. Na pokładzie czeka na nich poważna praca trwająca całą dobę – sami, pod czujnym okiem kapitana, sterują żaglowcem i pełnią wachtę gospodarczą w kuchni i porządkową na samym pokładzie.
To twarda służba, bez zmiłowania – uśmiecha się Andrzej Królikowski, współorganizator wolontariatu podczas jednej z prezentacji podsumowującej cały projekt. – Ale warto.
Zapisy na przyszłoroczną, czwartą edycję trwają do 30 grudnia. Projekt jest zlokalizowany w parafii św. Anny w Piasecznie.
Chcemy wyczulać młodzież na budowanie bezpośrednich relacji z człowiekiem – podkreśla Królikowski. – Nasz wolontariat jest trudny, dla wielu to pierwsze takie doświadczenie. Dzięki niemu wielu jednak odkrywa w sobie pokłady dobra, o jakich sami do końca nie wiedzieli.
W wielu z nich są granice, których nie chcą przekraczać lub których nie przekraczają, bo nie są ich świadomi. Co Gosia wyniosła z wolontariatu?
Jestem wrażliwsza na potrzeby innych – opowiada. – Doceniłam moje życie osobiste. Żyję w szczęśliwej rodzinie i wiem, że mam oparcie w swoich bliskich. Dzieci, którym pomagałam, bardzo często nie miały.

Natalia Brzozowska/Fot. Facebook/Kspz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię