„W życiu do tego miasta rowerem nie przyjadę”

20

Niedzielne pogodne popołudnie, jadę rowerem przez Piaseczno i korzystając z zestawu słuchawkowego rozmawiam z kolegą. Nie daję się jednak w pełni zaabsorbować konwersacją, ani zwieść urokom lata. Obie ręce trzymam na kierownicy, rozglądam się gorączkowo na wszystkie strony.

Przy ulicy Kusocińskiego zwalniam tak bardzo, że ledwo utrzymuję równowagę. Wprawdzie ulicę przecina ścieżka rowerowa, ale nie wszyscy kierowcy skręcający z Puławskiej pamiętają o rowerzystach.
– Słyszę cię, słyszę – chwilę później mówię do kumpla. – Ale jadę rowerem przez miasto i nie mogę się rozpraszać.
– Nie przesadzaj, jazda rowerem to nie rozbrajanie bomby… – słyszę w słuchawce i właśnie wtedy jadący przede mną samochód bez żadnego kierunkowskazu ładuje się na ścieżkę rowerową, którą musi przeciąć by z ulicy Puławskiej zjechać w Fabryczną. Z całej siły hamuję prawie ucinając sobie palce u prawej ręki. Na szczęście nie jechałem zbyt szybko, bo wylądowałbym na masce skręcającego auta.

Ocieram pot z czoła i dojeżdżam do remontowanej części ul. Kościuszki, którą mimo zakazu wjazdu ruch zdaje się odbywać normalnie. Samochody, rowery, hulajnogi mkną po świeżo ułożonym bruku wymijając przechodniów, z których część przechadza się środkiem drogi. Rozłączam się z kolegą, nie chcąc się dekoncentrować.

Przy rozgałęzieniu ul. Kościuszki z ul. Sienkiewicza wyjeżdżam na środek drogi, zmierzając w stronę cmentarza. Za plecami słyszę zniecierpliwiony klakson jadącego za mną samochodu. Jest dość daleko, ale kierowca już się spienił, że jakiś „pedalarz” zajeżdża mu drogę. Mijając mnie nawet otwiera szybę i coś pokrzykuje.
Chętnie skręciłbym w ulicę Wschodnią, ale tamtędy prowadzi ścieżka rowerowa w drugą stronę, jadę więc dalej w kierunku ronda wzdłuż ogrodzenia cmentarza, ponieważ trasa dla cyklistów znika z ulicy i zmienia się w ciąg pieszo-rowerowy. Gdy przeprawiam się przez ulicę znów się muszę zatrzymać. Dwóch kolejno jadących kierowców nie uznaje istnienia rowerzysty i nie zamierza mnie przepuścić. Dopiero trzeci zatrzymuje się przed ścieżką i uprzejmym ruchem dłoni zachęca do przejazdu.

Wracam do centrum miasta ul. Kilińskiego. Gdzieś po drodze przejazd tarasuje mi furgonetka z firmy kurierskiej, która parkuje na samym środku ścieżki rowerowej. Powinienem być wściekły na kierowcę, może nawet wozić ze sobą klakson od tira i w chwilach takich jak ta, w dobitny sposób wyrażać swoje niezadowolenie. Tylko gdzie ma się zatrzymać kurier, który chce wyskoczyć na chwilę by dostarczyć paczkę do jednego z punktów handlowych? Szukać miejsca na pobliskim parkingu, a później tachać pakunek kilkaset metrów? Zatrzymuję się, ostrożnie omijam dostawczaka i jadę dalej.

Przy skrzyżowaniu z ul. Nadarzyńską stoi kilka samochodów czekających na zmianę świateł. Jeden z nich zajmuje 3/4 ścieżki rowerowej, pozostawiając zbyt wąski przesmyk bym mógł go wyminąć. Hamuję, ale on w tej samej chwili dostrzegając mnie w lusterku podjeżdża metr do przodu i robi dla mnie miejsce. Mijam go unosząc dłoń w geście wdzięczności.

Gdy zbliżam się do remontowanego skrzyżowania Warszawskiej z Chyliczkowską kapituluję i uciekam rowerem na chodnik. Wracam do ścieżki rowerowej wzdłuż Puławskiej – tam muszę minąć się ze starszym mężczyzną, który jedzie nią pod prąd i przepuścić samochód, który tarasuje mi przejazd wyjeżdżając z posesji.

Gdy przeprawiłem się przez ulicę i szczęśliwie skręciłem w ulicę Fabryczną strąbił mnie kolejny kierowca, który jechał w stronę Puławskiej, a więc… pod prąd.

„W życiu do tego miasta samochodem nie przyjadę” – przypomniały mi się słowa kolegi i się uśmiechnąłem. „W życiu do tego miasta rowerem nie przyjadę” – pewnie by rzekł gdyby przemierzył piaseczyńskie ścieżki na jednośladzie.

Bywa nieprzyjemnie i niebezpiecznie, ale myślę, że sytuacja poprawi się po zakończeniu wszystkich remontów. Kierowcy i rowerzyści powoli nauczą się koegzystować, a może też będą mieli dla siebie więcej zrozumienia i szacunku. Dziś jadąc rowerem przez Piaseczno trzeba uważać na niefrasobliwych i nieostrożnych kierowców, a czasami mierzyć się ze zwykłym chamstwem. Warto jednak pamiętać, że chamstwo, agresja i brak tolerancji dla innych uczestników ruchu nie mają nic wspólnego z wybranym środkiem lokomocji. Równie często objawiają się one za samochodowym kółkiem, rowerową kierownicą, co klawiaturą komputera. Zachowujmy ostrożność, bądźmy wyrozumiali i szanujmy się. To z pewnością dobrze wpłynie nie tylko na zwiększenie bezpieczeństwa, ale i lepsze samopoczucie.

czytaj też:

 

20 KOMENTARZE

  1. Jak ja nie trawię rowerzystów. Wracam Dworcową z pociagu a taki dzban zamiast jechać ścieżką rowerową zasuwa chodnikie. Gdzie tu inteligencja takich ludzi. Drugi przypadek ul. Puławska po obu stronach ścieżka rowerowa a taki dzban jedzie po ulicy. Rowerzyści powinni ponosić takie same kary co kierowcy. Są przepisy i powinno się ich przestrzegać. Już niedługo i na rowery będzie potrzebne obowiązkowe OC i oznakowanie roweru.
    To co wybudowali w Centrum Piaseczna to tylko wie projektant o co tu chodzi. Te ścieżki czerwone to są dla samobójców, które to prowadzą z prawej strony i na końcu przechodzą na lewo i się kończą.

  2. Jaki jest sens jazdy na rowerze po ulicach. Jazda to zwiększony wysiłek a co z tym idzie zwiększona ilość oddechów. A co wdychamy, czyste spaliny.

  3. Ktoś kto projektował te ścieżki rowerowe powinien dostać pozadny w…dol, miasto zostało całkowicie zabetonowane, wszędzie kostka wszędzie mało zrozumiałe ścieżki rowerowe które nagle się zaczynają i nagle się kończą, co za i…ta zatwierdził ten projekt jestem ciekaw? Oczywiście jestem za ścieżkami rowerowymi, jestem za modernizacją, ale na litość Boską niech to ma jakiś sens, niech to służy mieszkańcom a nie tylko ładnie wygląda, nie dziwne że rowerzysta jedzie chodnikiem… Często słyszę że ludzie się boją jeździć tymi ścieżkami. To co się ostatnio dzieje to jeden wielki koszmar.

    • A może napisał go sam burmistrz choć z drugiej strony chyba za byłoby to za inteligentne z jego strony sądząc po tym co się w tym miescie dzieje

  4. To prawda. Wszak najlepsze rozwiązanie to zakaz jazdy samochodem w całym mieście. Poszedłbym nawet dalej, wszak piesi też utrudniają życie cyklistom.

  5. Ja tam nie mam problemu ani z przemieszczaniem się rowerem ani autem. Doświadczam chamstwa kierowców, logiki inaczej rowerzystów. Wystarczy KULTURA I EMPATIA aby jeździło się spokojnie i bezpiecznie

  6. „Gdy przeprawiam się przez ulicę znów się muszę zatrzymać. Dwóch kolejno jadących kierowców nie uznaje istnienia rowerzysty i nie zamierza mnie przepuścić.” – Rowerzysta nie ma i nigdy nie miał pierwszeństwa przejazdu przed samochodem na skrzyżowaniu więc skąd to oburzenie?

  7. Proszę Państwa sprawa jest prosta – drogi w tym te dla rowerów buduje się z kasy za Vat ten z BENZYNY OLEJU itd proponuje następujące rozwiązanie – całkowita blokada wjazdu do miasta dla aut osobowych (tylko służbowe) a nowe drogi dla rowerów budujemy z Vat od nóg rowerzystów – każdy rower powinien być opodatkowany po złożeniu deklaracji – chcę dróg dla rowerów – w wys 2000 zł rocznie. Ani grosza dla rowerów od aut. przeszkadzamy no to se sami budujcie. wtedy wszystkie przywileje dla kre…. na rowerach. wszystko wolno jak potrąci pieszego to po coś tam wlazł. moje spostrzeżenie – jade od piaseczna w stronę Auchan przejście dla pieszych pod jaskinią lwa (policja) zasuwa rower czerwone dla pieszych – przejechał po przejściu , a następny kret…. ten na posterunku co pilnuje wjazdu zero reakcji a przecież przysięgał strzec, no sam nie poleci ale wezwać patrol by mógł. rower zasuwa dalej – wjazd do Auchan – wyprzedziłem rower jezdnią i chcę skręcić w bramę patrze w prawo, zero reakcji żeby zwolnić mam nawet wrażenie że szybciej naciska na pedały. przejechał brawo udało się. A teraz inny scenariusz – zamiast mnie jedzie podchmielony gościu i nie patrzy w prawo, jego auto to np kia carniwal z takim wysuniętym przodem, wjeżdza przed rower ten wali w mache i leci na r…. po asfalcie czy co tam jest. a teraz finał sprawa s sądzie po 4 latach kierowca zakaz prowadzenia 10.tys na cele społeczne 2 lata w zawieszeniu na 3 albo coś tak. rowerzysta rechabilitacja – złamany kręgosłup i goleń. 3 lata i w sztocerze dziwna mina lekarza no wie Pan teraz są takie nowoczesne wózki itd itd bilans kierowca żyje, do czasu wymazania z kartoteki tj 3 lata 6 miesięcy zabrudzona kartoteka no i lżejszy o 10 tys. rowerzysta załatwił zaś sobie kontakt z kołami od roweru do końca życia brawo silniej naciskaj na pedały mam pierszeństwo – no lekarz musi zarobić, blacharz, producent rowerów, wózków inwalickich, w tz wymiarze nie wspomnę, a jak byś mocniej nacisnoł to i ksiądz i grabarz brawo – główka pracuje

  8. Ile tu jadu jest… Rozsądku i wyrozumiałości wcale…. Każdy widzę ma monopol na soją rację. Zdrowia i życzliwości wokół wszystkim życzę!

Skomentuj Ja Anuluj odpowiedź

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię