PIASECZNO – To sytuacja, której nie sposób było przewidzieć – płacze Krystyna Bernacka, dyrektor przedszkola nr 8 w Zalesiu Dolnym. – Drzewa są stale monitorowane i pielęgnowane.
Na dziewczynkę przewróciło się zdrowe drzewo, które runęło wraz z korzeniami
Do zdarzenia doszło dziś przed południem w przedszkolu nr 8 przy ul. Księcia Józefa. Jak informuje dyrekcja szkoły, gdy dzieci wychodziły na plac zabaw było pogodnie i bezwietrznie.
– Gdy wieje wiatr to nie wychodzimy z dziećmi – podkreśla dyrektor Krystyna Bernacka.
5-letnia Justynka buja się na huśtawce. Zeskakuje z niej i biegnie w stronę koleżanki. W tym samym momencie 28-metrowa potężna brzoza przewraca się. Drzewo rosnące na zalesionym terenie obok placu zabaw runęło wraz z korzeniami. Dziewczynka znika pod gałęziami.
Co przeżyli przedszkolni nauczyciele można sobie tylko wyobrazić. Panie biegną w stronę dziewczynki, ona jednak przytomna siedzi pomiędzy konarami. Znalazła się akurat w tym miejscu gdzie potężny pień drzewa zaczynał się rozgałęziać.
– Czy leci mi krew? – pyta oszołomiona 5-latka. – Czy ja mam wszystko? Co się stało?
Ma lekko przyciśniętą prawką nóżkę. Przedszkolanki podnoszą gałąź, podają rękę dziecku i wyciągają je. Dziewczynce leci z noska krew, jest też lekko poocierana. Przedszkolanki obmywają ją w łazience i dzwonią do rodziców.
Piękne niebezpieczne drzewa
– Gdy ją zobaczyłam, była przy umywalce, krew już jej nie leciała – mówi dyrektor. – Być może powinnam wezwać karetkę, ale nie wyglądało by dziecku stało się coś poważnego.
Dziewczynka została zabrana z przedszkola przez matkę i trafiła na szpitalny oddział ratunkowy. W szpitalu przejdzie badania, które wykluczą ewentualne urazy.
Dyrektor Krystyna Bernacka jest roztrzęsiona. Gdy opowiada nam co się stało, raz po raz zanosi się płaczem.
– Jestem kompletnie rozbita, nie mogę się pozbierać po tym co się wydarzyło – przyznaje ocierając łzy. Pokazuje nam leżącą brzozę – jej korzenie zaczynają w pobliskim lasku, a korona kończy na placu zabaw. Widzimy miejsce, w którym znajdowała się dziewczynka i mimo że od wydarzenia upłynęło już kilka godzin to nogi miękną na myśl jak blisko było od prawdziwej tragedii.
– Proszę spojrzeć, żadnej suchej gałęzi, żadnego żółtego listka, nic nie wskazywało na to by drzewo mogło zagrażać bezpieczeństwu – mówi dyrektor Bernacka i pokazuje nam starannie wypielęgnowany przedszkolny plac. Widzimy poprzycinane gałęzie, a na jednym z rozłożystych drzew zabezpieczające klamry, które mają zwiększać bezpieczeństwo.
Dlaczego w bezwietrzną pogodę przewróciło się zdrowe drzewo?
– Te drzewa są wysokie a ich system korzeniowy nie jest bardzo rozległy – mówi Maciej Fabirkiewicz ze specjalistycznej firmy Dendrovita, która zajmuje się pielęgnacją drzew. – Wielokrotne zalania tego terenu dodatkowo osłabiły korzenie. One po prostu zgniły. To ogromny sukces, że te drzewa w ogóle jeszcze istnieją. Ten drzewostan osiąga już maksimum swojego wieku. Widać już suchoczuby – specjalista od drzew wskazuje zeschnięte wierzchołki brzóz, które wciąż rosną na przedszkolnym placu. – To świadczy o tym, że drzewa zamierają. Ich korzenie zgniły i drzewa nie mają już czym pobierać wody. Skończyła się też funkcja mechaniczna tych korzeni, przestają utrzymywać drzewa w pionie.
– Występię do gminy o wycięcie wszystkich brzóz, które rosną na terenie przedszkola – zapowiada dyrektor Krystyna Bernacka.
Nie wiemy dokładnie jaki jest stan poszkodowanej dziewczynki. Miejmy nadzieję, że skończy się tylko na strachu i drobnych otarciach.
Adam Braciszewski