PIASECZNO Pani Halina, mieszkająca przy ulicy Przedwiośnia, ponad tydzień temu zgłosiła spółce PSG, że na terenie jej nieruchomości pękła rura z gazem. – Powiedzieli mi, że jej naprawa może potrwać nawet kilka tygodni – opowiada. – W pobliżu miejsca awarii znajdują się domy jednorodzinne. Wydaje mi się, że PSG powinna jak najszybciej usunąć tę usterkę

Kiedy we wtorek po południu dotarliśmy na miejsce, trzech mężczyzn próbowało dokopać się do uszkodzonej rury. Wokół czuć było ulatniający się gaz.
– Ci panowie przyjechali po ośmiu dniach od zgłoszenia awarii – opowiada pani Halina.
– Wcześniej było tu pogotowie gazowe, które stwierdziło, że nic wielkiego się nie dzieje.
Mieszkanka twierdzi, że już na samym początku poinformowano ją, że usuwanie usterki może potrwać nawet kilkanaście dni.
– Jedna ekipa dostanie się do rury, inna będzie za jakiś czas ją naprawiać, a jeszcze inna – znów po jakimś czasie – przyjedzie, aby zakopać dziurę – mówi kobieta. – W tym miejscu rosły krzewy i byliny. Kilka dni temu musiałam je wykopać. Nie wiem, czy znów się przyjmą. Wokół cały czas unosi się zapach gazu, a zaledwie 8 m stąd stoi dom sąsiadów. Wszyscy pamiętamy co stało się w Szczyrku, czy ta naprawa nie mogłaby zostać przeprowadzona sprawniej?
Jerzy Kłusek z PSG wyjaśnia, że awaria nie jest na tyle poważna, aby trzeba ją było usuwać natychmiast.
– Ulatniający się gaz nie stwarza bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia – zapewnia. – Mamy wiele poważniejszych awarii, którymi trzeba się zająć od razu, a nasze moce przerobowe są ograniczone. To nie jest nasza zła wola czy niechęć do tej pani. Zapewniam, że dokładamy starań, aby jak najszybciej to dokończyć i zamknąć sprawę.

TW