Orzeł, który nie był w tym meczu uznawany za faworyta, rozpoczął go z bardzo defensywnym nastawieniem. Walecznie usposobieni goście grali pięcioma nominalnymi obrońcami, przez co Perle niezwykle trudno było stwarzać dogodne okazje do objęcia prowadzenia.Najlepszą w pierwszej połowie gry zmarnował Stefan Gołąb, który z kilku metrów nie trafił do bramki strzeżonej przez Łukasza Kapustę. Podopieczni Adriana Szewczyka postawili na kontratak i jeden z ich nielicznych wypadów tuż przed przerwą skutkował rzutem rożnym w 43. minucie, po którym gola zdobył Bartłomiej Bieniak.Gospodarze odpowiedzieli jednak po zmianie stron najlepiej jak mogli. Od razu po rozpoczęciu przez Orła gry przejęli piłkę i po zagraniu na długi słupek od Damiana Feliksiaka najlepiej odnalazł się Paweł Szawro, który uderzeniem między nogami bramkarza umieścił piłkę w siatce. Od tego momentu swoje lepsze momenty w tym meczu miał Orzeł, ale w 75. minucie było już 2:1 dla Perły. Krystian Chrobak wrzucił piłkę w pole karne, a Oliwier Czechowski interweniował tak niefortunnie, że... skierował ją do własnej bramki.Gospodarze powinni potem prowadzić wyżej, ale rzutu karnego nie wykorzystał tym razem Paweł Szawro. Sama końcówka była z kolei nerwowa - Orzeł walczył bowiem do końca i można powiedzieć, że Perła wyszarpała sobie tego dnia kolejne, niezwykle cenne, ligowe punkty.
Kamil Włodarczyk, trener Perły Złotokłos:
- Odnieśliśmy wymęczone, ale bardzo ważne zwycięstwo. Jestem ogólnie bardzo zadowolony z rundy jesiennej w naszym wykonaniu i oceniam ją w skali szkolnej na piątkę z plusem. Mieliśmy dużo zwycięstw i wiele momentów, w których drużyna pokazywała charakter. Graliśmy do końca, potrafiliśmy odwracać losy spotkań i gromić rywali na własnym boisku. Na ten moment wiemy, że realnie walczymy o zwycięstwo w każdym meczu i chcielibyśmy żeby przełożyło się to na możliwość gry o najwyższe cele. Chcemy kontynuować dobrą pracę, którą wykonujemy i próbować wejść na wielu polach na kolejne, wyższe poziomy. Wiemy po tej rundzie, że możemy wygrać w tej lidze z każdym, ale także to, że bez dobrego podejścia nietrudno zgubić tu punkty. Preferujemy więc raczej pokorne podejście niż szumne zapowiedzi.
Adrian Szewczyk, trener Orła Baniocha:
- Plan na mecz był wypadkową licznych poważnych kontuzji odniesionych przez naszych zawodników w ostatnim czasie. Świetnie broniliśmy własnego pola karnego i wszystko układało się po naszej myśli, aż do pierwszych sekund drugiej połowy, kiedy popełniliśmy dwa rażące błędy w wyprowadzeniu piłki. Po stracie pechowego drugiego gola, ambitnie dążyliśmy do wyrównania. Tym razem czegoś jednak zabrakło.
Grzegorz Tylec
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz