Pierwsza sekcja kickboxingu w gminie powstała w 1985 roku w Towarzystwie Krzewienia Kultury Fizycznej (TKKF) "Poniatówka", której trenerem został Marek Gąsiorek.
- Przyjechałem na pierwszy trening do technikum przy wiadukcie - wspomina Marek Gąsiorek. - Wchodzę na salę, a tam... dziki tłum! Jak weszli wszyscy, to nie można było swobodnie wyciągnąć ramienia. Tak było mniej więcej przez pierwsze pół roku.
W końcu na treningach zostali ci najwytrwalsi i najbardziej zdeterminowani. Wkrótce poznaliśmy też pierwszych piaseczyńskich mistrzów. Do szczególnie wyróżniających się w tym okresie zawodników należeli, między innymi, Mieczysław Wiśniewski (obecnie prowadzący treningi w ramach Stowarzyszenia "Wiśniewski Kickboxing") oraz Marcin Pałuba (obecnie prezes zarządu i trener w KS X Fight Piaseczno).
Początki kickboxingu w Piasecznie były jednak trudne. Brakowało, przede wszystkim, sprzętu i szerokiego dostępu do fachowej wiedzy, wobec czego wszyscy wzorowali się na pierwszym polskim Mistrzu Świata Piotrze Siegoczyńskim (obecnie prezesie Polskiego Związku Kickboxingu). Po 1989 roku warunki do treningów i możliwości wyjazdów na turnieje stopniowo się poprawiały. Dzięki wsparciu Sylwestra Cacka sekcja kickboxingu przeniosła się do KS Polkolor, a następnie jej sponsorem została firma Dominet. Działała też do 2012 roku w KS Piaseczno, aby - od tego samego roku - zacząć funkcjonować w ramach, nowo utworzonego klubu, KS X Fight Piaseczno. Kickboxing wciąż cieszył się w gminie dużą popularnością, a frekwencja i ciężka praca na treningach pod okiem fachowców (między innymi Piotra Siegoczyńskiego i Marcina Pałuby) przekładała się na kolejne zdobycze medalowe. Do najbardziej utytułowanych zawodników w historii Piaseczna należą: Marek Gąsiorek, Michał Jabłoński, Robert Matyja, Mariusz Niziołek, Marcin Pałuba, Piotr Siegoczyński, Mieczysław Wiśniewski i Krzysztof Żychliński, choć tak naprawdę można by tu wymienić jeszcze i wiele innych nazwisk. Warto również podkreślić, że trenerzy Siegoczyński i Pałuba - oprócz pracy ze swoimi podopiecznymi - byli zawsze bardzo otwarci na szeroką i różnorodną promocję kickboxingu na terenie gminy i poza nią.
Znamienny dla historii kickboxingu piaseczyńskiego był rok 2008. Klub zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji drużynowej, a jego siedmiu zawodników wywalczyło tytuł Mistrza Polski. Mówiło się wówczas o prawdziwej dominacji klubu, a zawodnicy z Piaseczna stanowili wtedy ponad połowę Kadry Narodowej. Wspaniały sukces odniosła wówczas Dorota Godzina, która jako pierwsza Polka w historii zdobyła tytuł Mistrzyni Europy seniorów w formule semi contact WAKO. Mistrzem Europy został również Robert Matyja, pokonując w walce finałowej Danczo Zoltana - Mistrza Świata z Węgier. Rok później Mariusz Niziołek został z kolei Mistrzem Świata WKA w formule full contact, pokonując na punkty Niemca Ramina Abtina, do czego dołożył brąz na Olimpiadzie Sportów Walki w Pekinie w 2010 roku. W roku 2011 Dorota Godzina wywalczyła natomiast w Macedonii tytuł Mistrzyni Świata w formule kick light.
Również w najnowszej historii KS X Fight Piaseczno nie brakuje wspaniałych osiągnięć. Paulina Jarzmik ma na swoim koncie pięć tytułów amatorskiej Mistrzyni Świata, trzy tytuły Mistrzyni Europy i 33 zwycięstwa w Pucharze Świata, a Łukasz Wichowski, wielokrotny Mistrz Polski, zdobył w 2017 roku tytuł Mistrza Świata w formule light contact (point fighting). Z działalnością KS Piaseczno, a później KS X Fight związana jest również organizacja wspaniałych gal kickboxing, które cieszą się dużym zainteresowaniem wśród kibiców. A jaka jest recepta na sukces dla młodych sportowców?
- Pracuj w ciszy, niech efekty robią hałas - radzi Dorota Godzina. - A także "nigdy nie przegrywam: albo wygrywam albo się uczę".
Opr. na podstawie książki Agnieszki Cubały "Sportowe dzieje Piaseczna"
Rozmowa z Mariuszem Niziołkiem, utytułowanym trenerem KS X Fight Piaseczno- Zainspirował mnie mój brat, który sam wówczas ćwiczył tą dyscyplinę sportu i zabrał mnie kiedyś na trening. Spodobało mi się. Zajęcia odbywały się wtedy w liceum przy ulicy Chyliczkowskiej. W końcu brat przestał ćwiczyć, a ja, można powiedzieć, przejąłem po nim pałeczkę. Przez dwa, trzy pierwsze lata nie planowałem w ogóle żadnych startów. Trenowałem bardziej dla siebie, dla samoobrony.
Kiedy zacząłeś bardziej profesjonalnie podchodzić do treningów?
- Najpierw miałem taką krótką przerwę i próbowałem innych sportów: piłki nożnej, zapasów, ale okazało się, że to jednak nie to. W końcu wróciłem do kick-boxingu. To było coś czego mi brakowało. Rozpocząłem treningi pod okiem dwóch świetnych fachowców - Krzysztofa Żychlińskiego (obecnie sędziego międzynarodowego) i Marcina Pałuby. Moim pierwszym poważniejszym sukcesem było drugie miejsce w Mistrzostwach Polski w semi-contact w 2000 roku. To był mój debiut, po roku poważnych treningów. Długo się wahałem przed pierwszym startem, ale kiedy już wziąłem udział w zawodach, to byłem bardzo dobrze przygotowany.
A jak doszło do walki o Mistrzostwo Świata, w której po 12 rundach pokonałeś na punkty Niemca Ramina Abtina i wywalczyłeś tytuł zawodowego Mistrza Świata full contact federacji WKA w kategorii 79 kg?
- Bardzo pomógł mi trener Piotr Siegoczyński. To za jego sprawą otrzymałem szansę walki o mistrzowski pas. Niemcy zgłosili się do Polskiego Związku Kickboxingu z propozycją walki. Piotr zadzwonił do mnie i powiedział, że szukają zawodnika w kategorii 79 kg i dał mi czas do namysłu. Mocno się wahałem, bo nigdy nie walczyłem tak długich, 12 rundowych walk. Dotarło do mnie jednak, że byłoby naprawdę głupotą odmówić takiej szansy. Plan przygotowań został ułożony konkretnie pode mnie przez Piotra Siegoczyńskiego i Marcina Pałubę. Do walki trenowałem pięć, sześć dni w tygodniu i ze względu na inne obowiązki mogłem to robić jedynie raz dziennie. Wygląda jednak na to, że był to klucz do sukcesu, bo nie byłem przetrenowany i czułem się znakomicie. Gdy usłyszałem ostatni gong, to był najszczęśliwszy moment w moim sportowym życiu.
Widać było od razu po minie trenera rywala, że uważają się za przegranych. Dopiero jednak kiedy sędzia ogłosił werdykt, radość była pełna. Dotychczasowy mistrz zachował się bardzo w porządku, podszedł i pogratulował. To była jego ostatnia walka w karierze, więc pożegnał się ze swoimi kibicami.
Rozmowa z Marcinem Pałubą, prezesem i trenerem KS X Fight Piaseczno
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz