Zamknij

Tomáš Pekhart, czyli ostatni król strzelców w barwach Legii Warszawa

. + 14:10, 04.05.2025 Aktualizacja: 14:14, 09.05.2025
Skomentuj

W sezonie 2020/2021 Tomáš Pekhart był nie do zatrzymania. Łącznie zanotował 22 trafienia i zapewnił sobie tytuł króla strzelców Ekstraklasy. Mimo to rok później wielu spisywało go na straty. Miał już swoje lata, poruszał się z ociężałością, nie pasował do szybkiej gry. Mówiono: „za wolny”, „za prosty w grze”, „czas się pożegnać”. Ale Czech nie powiedział wtedy ostatniego słowa i nawet wrócił do Wojskowych.

 

Z Bundesligi na Łazienkowską

Kiedy w lutym 2020 roku trafiał do Legii Warszawa, był napastnikiem bez fajerwerków. Solidny, z doświadczeniem w Bundeslidze i La Liga, ale bez wielkiego nazwiska. Pekhart błyskawicznie wkomponował się w zespół. Już w rundzie wiosennej 2019/2020 zdobył 5 bramek, ale to był tylko przedsmak tego, co miało nadejść.

Rok później eksplodował. 2020/2021 to był jego czas. Strzelał regularnie, a na koniec sezonu – 22 gole w 27 występach ligowych. Statystyki, które budziły respekt nawet u najbardziej sceptycznych kibiców. Legia zdobyła wtedy tytuł mistrza Polski, a Pekhart dołożył do tego koronę króla strzelców.

Co ciekawe, większość jego goli nie była ozdobą magazynów sportowych. Nie efektowne, ale efektywne. Klasyczny lis pola karnego. Głową, dobitką, z metra. Brzydkie bramki? Może. Ale dawały one realne korzyści – tak jak kod promocyjny Comeon, jeżeli zostanie wykorzystany podczas rejestracji konta gracza.

A potem przyszła fala krytyki. Kolejny następny sezon już nie był tak kolorowy, to wylała się na niego fala krytyki. Latem 2022 roku Pekhart rozstał się z Legią. Bez większego zamieszania. Pojechał do Turcji, ale tam nie odnalazł się tak, jak planował. Po kilku miesiącach wrócił – niespodziewanie – na Łazienkowską.

Powrót bez fanfar

Gdy Legia ogłosiła, że Pekhart wraca, nie było wielkiej euforii. Dla wielu kibiców to był ruch z kategorii „awaryjny transfer”. Ale Czech szybko pokazał, że starego lisa nie można lekceważyć.

W sezonie 2022/2023 strzelił 8 goli, mimo że rzadko grał pełne 90 minut. Jego forma rosła wraz z powrotem stabilizacji w klubie. Znów stał się groźny w powietrzu, znów potrafił ustawić się tam, gdzie spadała piłka. Niby bez błysku, ale skutecznie. Nadal mógł coś zaoferować Legii.

Z kolei w sezonie 2023/2024 zdobył już 13 goli we wszystkich rozgrywkach. Udowodnił, że ciągle jest pożytecznym zawodnikiem.

W barwach Legii Warszawa Pekhart rozegrał łącznie ponad 170 meczów, zdobywając ponad 60 goli. To bilans naprawdę przyzwoity. Może Czech nie był napastnikiem pokroju Nemanji Nikolicia, który imponował większą skutecznością, ale zawsze miał coś do zaoferowania.

(Artykuł sponsorowany)
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%