Choć zjawisko to występuje w całym kraju, mieszkańcy niemal każdej gminy powiatu piaseczyńskiego – a zwłaszcza gminy Konstancin-Jeziorna – coraz częściej skarżą się na zagrożenie ze strony dzików oraz szkody, jakie te zwierzęta wyrządzają w uprawach.
Na lipcowym posiedzeniu w Starostwie Powiatowym pojawiła się liczna grupa mieszkańców, którzy apelowali o pilne działania. – Przejeżdżając zaledwie trzy kilometry wzdłuż Wisły, wieczorem można naliczyć nawet 300 dzików – mówił jeden z mieszkańców. – Straty w moim gospodarstwie w ciągu dwóch ostatnich lat przekroczyły 250 tysięcy złotych.
Ludzie obawiają się o swoje bezpieczeństwo, a rolnicy domagają się szybkiego odstrzału dzików oraz odszkodowań. – Nie możemy czekać do września – mówiła Irena Śliwka, radna gminy Konstancin-Jeziorna. – Dziki były tu zawsze, ale to, co się dzieje teraz, wymknęło się spod kontroli. Boimy się wyjść z domu, dzieci nie mogą samodzielnie chodzić do szkoły, bo stada dzików wychodzą na drogi. Lochy rodzą młode pod naszymi ogrodzeniami, a koła łowieckie już sobie z tym nie radzą.
Odpowiedzi Agnieszki Pindelskiej, kierowniczki Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, nie uspokoiły nastrojów. Tłumaczyła, że działania muszą być zgodne z przepisami, a niektórzy mieszkańcy – jej zdaniem – sprzecznie oceniają sytuację: z jednej strony sprzeciwiają się polowaniom, z drugiej – domagają się odstrzału.
Nadzieją na rozwiązanie problemu mogą być zmiany legislacyjne, nad którymi pracuje parlament. Sprawą zajmuje się poseł Piotr Kandyba, który również uczestniczył w posiedzeniu. – Koła łowieckie są w trudnej sytuacji finansowej i często się zamykają. Sam odstrzał nie wystarczy – mówił. – Najlepszym rozwiązaniem byłoby wyłapywanie dzików i przewożenie ich w mniej zaludnione rejony, np. do Puszczy Białowieskiej, ale prawo na to nie pozwala. Strzelać też nie można, jeśli dziki znajdują się bliżej niż 150 metrów od zabudowań.
Poseł zapowiedział zmiany w przepisach – być może w prawie łowieckim lub ustawie o obronie cywilnej – które umożliwią gminom podejmowanie działań w sytuacji zagrożenia. Na efekty trzeba jednak poczekać co najmniej kilka miesięcy.
Na ten moment starostwo planuje współpracę z kołami łowieckimi, by zwiększyć liczbę odstrzałów. – Zorganizujemy kolejne spotkanie z kołami łowieckimi jak najszybciej – zapowiedziała starosta Ewa Lubianiec. – To jedyne narzędzie, jakim możemy dziś dysponować. Nikt z nas nie bagatelizuje państwa sytuacji.
Grzegorz Tylec
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz