- Od dwóch, trzech lat czuliśmy słodkawy, nieprzyjemny zapach, ale nie wiedzieliśmy jakie jest jego źródło - mówi pan Eryk, mieszkający jakieś 250 m w linii prostej od spalarni. - Cuchnący dym dolatywał do naszych domów wraz z wiejącym z północy wiatrem.
Inny sąsiad, pan Piotr twierdzi, że to on odkrył spalarnię w czerwcu tego roku, podczas spaceru z psem.
- Trafiłem na nią przez przypadek - dodaje. - Teraz przynajmniej wiemy, skąd dolatuje do nas ten okropny zapach. Na pobliskim cmentarzu funkcjonuje krematorium, ale nie odczuwamy z tego powodu żadnych uciążliwości. Ze spalarnią zwierząt jest inaczej. My tu nie chcemy dymu i smrodu, nikt z nami tego nie konsultował. Albo niech właściciel doposaży spalarnię w lepsze piece czy filtry, żeby nam nie przeszkadzała.
Okoliczni mieszkańcy zbierają właśnie podpisy pod protestem, który chcą złożyć w urzędzie gminy. Tymczasem właściciel krematorium dla zwierząt jest nieco zaskoczony nagłą nagonką na prowadzoną przez niego działalność.
- Zaprosiłem tych państwa do siebie, aby pokazać im, jak wygląda proces technologiczny - mówi. - Rzeczywiście z komina mógł dwa razy lecieć w ostatnim czasie gryzący dym. Raz, jak na palonym zwierzęciu zostało trochę folii, a za drugim razem gdy mieliśmy awarię pieca. Podczas kremacji rzeczywiście wydziela się specyficzny zapach, ale nie jest to fetor. Nie chcę uprzykrzać życia sąsiadom. Mój piec ma atest i jest przeznaczony do tego typu działalności. W najbliższym czasie zamierzam dokupić dodatkowy filtr i wydłużyć komin co powinno wyeliminować wszelkie uciążliwości.Tomasz Wojciuk
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz