- W sklepie podawano komunikat by ludzie zabrali auta - mówi nasz Czytelnika. - Problem w tym, że tam najwidoczniej parkują nie tylko klienci sklepu, bo prośby na nic się nie zdały. Śmigłowiec wciąż tkwi na parkingu w asyście dwóch zastępów straży pożarnej, które są niezbędne przy zabezpieczeniu startu.Do sytuacji odniosła się Justyna Sochacka, rzeczniczka prasowa LPR. - Śmigłowiec mógł bez przeszkód wylądować i odlecieć - mówi Justyna Sochacka. - Pilot przed startem maszyny poprosił jednak by odjechały zaparkowane w pobliżu auta.A to w obawie by podmuch startującego śmigłowca nie poniósł w stronę zaparkowanych samochodów piasku, czy innych lekkich ostrych przedmiotów mogącego uszkodzić lakier.- Śmigłowiec stał z pilotami, bo załoga medyczna była u pacjenta - wyjaśnia Justyna Sochacka. - Tylko dlatego, że był czas, poproszono obsługę sklepu o komunikat. Gdyby pacjent od razu trafił na pokład śmigłowca, nie byłoby żadnych komunikatów.
0 0
a jak tam wylądował?? Przecież straż pożarna od chwili lądowania cały czas zabezpieczała teren??