Ostatnio radny Maciej Dłużniewski zwrócił się do do zespołu szkolno-przedszkolnego CEM o wykaz nadgodzin pracowników.
– Obiecano mi wysłać informację e-mailem, ale ostatecznie tego nie zrobiono – poproszono mnie, bym odebrał je dziś osobiście – mówi radny.
Udaliśmy się wraz z Maciejem Dłużniewskim do dyrektor Bogusławy Mikulskiej, która – jak się okazało – jest dziś nieobecna. Powitała nas niezwykle miła i sympatyczna wicedyrektor Dorota Bieńkowska. Radny otrzymał plik dokumentów zawierających informacje, których potrzebował. Zapytał, czy może otrzymać kopię.
– Będzie to możliwe, ale – jak mi przekazano – w ciągu 14 dni – odparła wicedyrektor Dorota Bieńkowska.
Radny nie mógł zrozumieć, z jakiego powodu na dokumenty, które są już gotowe do lektury, ma czekać dwa tygodnie.
– Niestety, to nie ode mnie zależy – rozłożyła ręce wicedyrektor.
– Traktuję to jako celowe utrudnianie sprawowania mandatu – mówi Maciej Dłużniewski. – Urzędnicy chyba nie do końca są świadomi kompetencji i uprawnień radnego, jakie nadaje mu ustawa o samorządzie gminnym. Radni pełnią funkcję kontrolną i reprezentują mieszkańców, którzy powinni być traktowani jako pracodawcy urzędników. Jeśli potrzebuję dostępu do określonych dokumentów, to nie po to, by komuś utrudnić życie, ale by odpowiadać na pytania mieszkańców, rozwiewać ich wątpliwości i dementować pogłoski o nieprawidłowościach, jeśli one rzeczywiście nie mają miejsca. Urząd powinien być transparentny, a ja jako radny pośredniczę pomiędzy mieszkańcami a aparatem biurokratycznym.
1 0
Dyrektorki precz.