Michał Janowski niedawno, głównie z powodów zdrowotnych, zdecydował się zakończyć swoją bogatą karierę piłkarską. 39-letni defensor, choć urodził się w Radzyniu Podlaskim, przez 10 sezonów z powodzeniem grał w barwach Piaseczna, z czego wiele spotkań z opaską kapitana.
Klub postanowił w godny sposób uhonorować zakończenie przygody z piłką tego zawodnika. Michała Janowskiego, który wyszedł na boisko wraz ze swoją najbliższą rodziną, powitał symboliczny szpaler złożony z piłkarzy MKS-u i Ursusa. Po chwili na stadionie niosło się głośne „dziękujemy, dziękujemy”, a sam piłkarz nie krył tego, że w jego oczach pojawiły się w tym momencie łzy wzruszenia. Następnie Michał Janowski otrzymał, z rąk dyrektora GOSiR-u Łukasza Kamińskiego i prezesa MKS-u Piaseczno Krzysztofa Poznańskiego, pamiątkową paterę, po czym udał się na trybuny, gdzie jeszcze długo przybijał w najlepsze piątki z kibicami.
Niestety, biało-niebiescy nie zdołali uczcić pożegnania Michała Janowskiego dobrym wynikiem. Najpierw, w 7. minucie gry, strzałem z pierwszej piłki po długim rogu prowadzenie dał gościom Mariusz Chmielewski. Odpowiedź gospodarzy przyszła w 28. minucie gry. Po precyzyjnym dograniu Tomasza Rojkowskiego z lewej strony pola karnego piłkę do siatki skierował Jan Majchrowski. W drugiej połowie, choć okazje do zadania decydującego ciosu były po obu stronach, wynik ustalił ostatecznie w 72. minucie piłkarz Ursusa Bartosz Mazurek, do którego piłka – dość szczęśliwie - trafiła po wcześniejszym rykoszecie po strzale Artura Rawy.
Piłkarze Piaseczna zrehabilitowali się jednak w kolejnym meczu z Mszczonowianką Mszczonów. Choć goście objęli prowadzenie już w 3. minucie gry za sprawą Oskara Żurawskiego, to w drugiej połowie strzelali już wyłącznie miejscowi. W 62. minucie wyrównał z rzutu karnego Sebastian Folwarski, ale prawdziwą ozdobą tego spotkania było trafienie Tomasza Rojkowskiego, który popisał się fantastycznym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy. Wynik ustalił w 74. minucie Adrian Kromka, który mocno powalczył z obrońcami rywali, odzyskał piłkę po swojej indywidualnej akcji i precyzyjnym uderzeniem nie dał najmniejszych szans bramkarzowi Mszczonowianki na skuteczną interwencję.
Grzegorz Tylec
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz