Od samego początku tempo meczu nie należało do specjalnie porywających. Warto jednak podkreślić, że był on rozgrywany nietypowo, bo we wtorek, a zdecydowana większość zawodników grała w nim prosto po pracy. Na boisku przez większość pierwszej połowy zdecydowanie lepiej prezentowali się jednak przyjezdni. Nadstal sprawiał wrażenie zespołu lepiej zorganizowanego i dość szybko uzyskał widoczną przewagę w środku pola i w sposobie rozgrywania piłki.
Pierwsze ostrzeżenie dla Lesznowoli miało miejsce w 10. minucie gry. Po płaskim strzale Mariusza Kapsy dobrym refleksem popisał się jednak Łukasz Kowalski. W 19. minucie był już jednak bezradny. Piłkarze z Krzaków Czaplinkowskich przejęli piłkę w środku pola, a w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się Karol Książek. Stracony gol nie podziałał jakoś specjalnie ożywczo na Lesznowolę. To Nadstal nadal kontrolował grę, a gospodarze nie chcieli lub może nie mieli na tyle sił żeby spróbować mocniejszego pressingu celem odebrania im futbolówki.
Po upływie pół godziny Lesznowola miała wreszcie swoje pięć minut. Mateusz Delikat, po ładnej akcji, nie zdołał jednak pokonać bramkarza gości w sytuacji sam na sam, a chwilę później Oskar Śliwowski posłał piłkę nad poprzeczką po uderzeniu z rzutu wolnego. A jak mówi stare piłkarskie porzekadło, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Dowodem na to była szybka kontra Nadstalu w 37. minucie. W jej efekcie Kapsa stanął oko w oko z Kowalskim i posłał mu piłkę między nogami prosto do siatki. A tuż przed przerwą mogło być jeszcze gorzej dla Lesznowoli. Tym razem Kapsa przestrzelił jednak w bardzo dogodnej sytuacji.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli bardziej zdecydowanie do przodu, ale w ich grze ofensywnej wyraźnie brakowało tego dnia jakości. To raczej Nadstal, po kilku kontrach, był bliżej podwyższenia wyniku, ale im również nie dopisywała skuteczność. Jedyny gol w drugiej połowie padł w 55. minucie gry. Arbiter podyktował jedenastkę po zderzeniu bramkarza gości z Konradem Kowalczykiem, po którym obaj piłkarze przez dłuższą chwilę nie podnosili się z murawy. Sytuacja ta wzbudziła pewne kontrowersje, bo ławka Nadstalu twierdziła zgodnie, że karny się Lesznowoli nie należał. Z jedenastu metrów nie pomylił się wprawdzie Oskar Śliwowski, ale to było za mało żeby gospodarze mogli w tym spotkaniu myśleć choćby o zdobyciu jednego punktu.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu piasecznonews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz