Dzwonił, recenzował, krytykował lub wyrażał żal, że o czymś nie napisaliśmy lub napisaliśmy, ale nie tak jakby sobie tego życzył. Bardzo lubiłem te nasze rozmowy, mimo że najczęściej się nie zgadzaliśmy. Ja broniłem opublikowanych artykułów, on zarzucał im stronniczość. Ja broniłem niezależności naszych dziennikarzy, on przypisywał im polityczne intencje.- Gdyby był pan z naszych artykułów zadowolony to byłby znak, że daleko im do bezstronności - argumentowałem. - Dobry artykuł to taki, z którego nikt nie jest zadowolony, a obie strony samorządowego sporu dzwonią do mnie z pretensjami - dodawałem ze śmiechem.Oczywiście to nie przekonywało mojego rozmówcy, który mnożył kontrargumenty i żonglował nimi z niesłychaną sprawnością i gracją.
Polemika ze Sławomirem Stoczyńskim przypominała próbę utopienia karpia w żabienieckiem stawie.Kilka lata temu wycofał się z samorządu, składając mandat radnego gminy Konstancin-Jeziorna. Na łamach PiasecznoNEWS ostro go za tę decyzję skrytykowałem - oskarżyłem o dezercję i brak umiejętności pracy w roli opozycjonisty. Uznałem, że jego decyzja nie była elegancka wobec wyborów, którzy obdarzyli go zaufaniem.
Radny nie byłby sobą gdyby nie odpisał i w e-mailach jeszcze przez jakiś czas toczyliśmy żarliwą polemikę. Nasza szermierka na argumenty miała w sobie jednak coś szlachetnego. Żaden z nas nie uderzał poniżej pasa, żaden nie sypał piaskiem po oczach. Czy wówczas miałem rację? To już dziś nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Uświadomiłem sobie to ostatecznie kilka tygodni temu rozmawiając ze Sławomirem Stoczyńskim, który aktualnie przebywa w Indonezji.
- Nie jest tak jak pan napisał, to nie polityka niszczy i dzieli - powiedział odnosząc się do mojego felietonu i jak zwykle się ze mną nie zgadzając. - To ludzie zniszczyli politykę - skonkludował, a ja się z nim zgodziłem. Nie dla świętego pokoju, nie dlatego, że facet dzwoni z "drugiego końca świata", ani nawet nie z szacunku - bo starszy, mądrzejszy i bogatszy w doświadczenie. Zgodziłem się, bo miał rację.
To nie polityka niszczy i dzieli. To my sami decydujemy o tym, jak komunikujemy się z innymi, jakich słów dobieramy i jak traktujemy swoich politycznych oponentów. Od nas samych zależy czy zetrzemy się w szlachetnym pojedynku czy w ulicznej szarpaninie. Czy po latach, gdy żar naszych sporów ostatecznie wygaśnie popatrzymy na siebie z obrzydzeniem i niechęcią, czy z uznaniem i szacunkiem. Nie tyko na siebie nawzajem, ale także na siebie samych - patrząc w lustro podczas porannej toalety.
Kamil Staniszek
Mieszkanka11:06, 15.06.2020
0 0
A ludzi pieniądze. Na terenie wiele przypadków przestepstw "funkcjonariuszy" bez sumienia zasad sprzedajnych za grosze !!!
Wobec takich słów brakuje! 11:06, 15.06.2020
kaan14:00, 22.06.2020
0 0
Ostatni swój felieton ( Kronik Tygodniowych) Antoni Słonimski pisał 1 września 1939 roku w Zakopanem,
gdy niemieckie samoloty "penetrowały" juz przestrzen powietrzną nad Krakowem.
kaan 14:00, 22.06.2020
kaan14:48, 02.11.2020
0 0
Dzień smutny
Szanowny Panie Redaktorze czy dziś, około pół roku póżniej , podziela Pan nadal zdanie swego owczesnego dyskutanta (b. pedagoga i radnego )
" To Ludzie ( liczba mnoga ) zniszczyli politykę... " ?
Z poważaniem i nadzieją na pańską merytoryczną odpowiedż
kaan 14:48, 02.11.2020